Wykrakane
Córka schudła. No może nie jakoś tragicznie, ale schudła. Mniej to może widać nawet, ale na wadze dużo spadło. Nawet bardzo dużo. Powiedziałabym, że kilka, no będę sprawiedliwa, 6 albo i 8 kilo w ciągu 2 miesięcy. Niedobrze. No i doszły nam problemy hormonalne. Super. Skończyło się wizytą u ginekologa dziecięcego, ale to to też dobra historia. Tak jak kiedyś z panią doktor od gastrologii co ja straszyła nowotworem. Teraz poszłyśmy też do jakiegoś poleconego przez Centrum Zdrowia Dziecka. Brrr...ja się bałam a co dopiero dziecko, co poszło pierwszy raz. Pomijam już warunki w jakich pani doktor miała gabinet. Jakaś zapyziała kamienica, cuchnęło jak w starej komórce. No, ale spokojnie, podobno lekarz dla dzieci. Acha. Nawet z nią nie porozmawiała, nakrzyczała o to schudnięcie, córka płakała. Dobrze, że jej w ogóle nie badała, bo jak taka sama delikatna w badaniu jak w słowach, to tylko uciekać. Znalazłam jakąś inną, ta akurat była super. Zrobiła usg, dała jakieś tabletki hormonalne. Ciekawe czy pomogło tylko na chwilę, czy wszystko wróci do normy?