Toplista

Najlepsze Blogi

niedziela, 31 marca 2019

Nie narzekaj...może być gorzej

Nie narzekaj...może być gorzej
Dopiero co pisałam ile czasu tracimy na proste badanie analityczne w CZD. Nie przypuszczałam nawet, że może być gorzej. Jak się okazało może. Właśnie na wizycie pani doktor powiedziała, że trzeba zrobić kolejne badania i....wypisała skierowanie do kliniki CZD na jednodniową hospitalizację. Słucham??? Przyjęcie do szpitala aby pobrać krew, co odliczając czekanie w kolejce trwa góra 10 minut? Nie wierzyłam w to co słyszę.  Próbowałam dyskutować ale nic to nie dało ponieważ jest to podobno zarządzenie dyrektora CZD. Czyli w wyznaczonym dniu o 8:00 musiałyśmy się stawić na izbę przyjęć, odczekać w kolejce, bo na izbie są przyjęcia na wszystkie oddziały. Jak już wreszcie ktoś się nami zajął, trwało to kolejną godzinę zanim wypisano wszystkie papierki i przeprowadzono nas długimi korytarzami podziemia do właściwego skrzydła budynku. Tu znowu odczekałyśmy zanim pielęgniarki zarejestrowały przyjęcie na oddział, przydzieliły łóżko na sali. Poszłyśmy na salę usiadłyśmy i czekamy, aby ktoś przyszedł. Po jakimś czasie, była już prawie 11:00, przyszła pielęgniarka i zabrała córeczkę do gabinetu na pobranie. Po kilkunastu minutach córeczka wróciła. Już. Ale nie, jakie już. Teraz będziemy czekać na wypis, a te są około 14:00. Więc jeszcze obiad dostanie. A my nie chcemy ani obiadu ani niczego chcemy już iść do domu. Ale bez wypisu nie wyjdziemy. Więc siedzimy i odliczamy czas.Udało mi się załatwić zgodę, aby wyjść z oddziału, gdziekolwiek, aby tylko nie siedzieć tutaj. Ale wyjść też nie tak prosto. Najpierw trzeba znaleźć lekarza, który podpisze zgodę na wyjście dziecka z matką. Potem sprawdzono mnie czy mam soczek, jedzenie i wszystko co może być potrzebne, gdyby w czasie tej godziny coś się stało. Tak jakbym nie wychodziła z dzieckiem codziennie. No, wreszcie wyszłyśmy. Szczęśliwie było ciepło więc na jakiś plac zabaw. Wypis oczywiście był dobrze po 14:00 i to też musiałam nachodzić się za lekarzem, aby go podpisał. I tak minął nam dzień. Ja musiałam wziąć L4 na ten dzień (dają!), stresować dziecko szpitalem, aby pobrać kilka ml krwi do badania.
Próbowałam się potem dowiedzieć, dlaczego. Po co całe zamieszanie, zajmowanie łóżka, wyżywienie.... I dowiedziałam się. Szpital inaczej (tzn. korzystniej) jest rozliczany z takiej procedury niż ze zwykłego pobrania ambulatoryjnego. Co za absurd!!!

wtorek, 5 marca 2019

Szpitalny rotawirus

Szpitalny rotawirus
Byłyśmy na jednodniowej wizycie w klinice a obie wróciłyśmy z rotawirusem. Takie spotkanie z lekarzem, pielęgniarka edukacyjną, wymiana pena na nowy. No i teraz obie mamy grypę żołądkową. Słabo. Oczywiście od razu duże wahania poziomu cukru. Zupełnie nie wiadomo jak to ustabilizować. Córka potwornie marudzi. Nie dość, że biegunka i wymioty  trudne do zniesienia u małego dziecka to jeszcze, jak przypuszczam, bardzo niski lub wysoki cukier powoduje, że jest rozkapryszona nie do wytrzymania. Albo histeryzuje albo się wścieka o byle co. Trudno się z nią dogadać. Staram się być cierpliwa ale chwilami słabo mi to wychodzi. A jak już nie wytrzymałam i krzyknelam na nią to potem sama mialam wyrzuty sumienia, bo co dziecko winne jak chore?
Ale to na prawdę czasami trudno się opanować i emocje "biorą górę". Potem żałuję ale stało się. Moja mam na mnie krzyczy, że nie mam cierpliwości a to chore biedne dziecko, skrzywdzone przez los. Ja to rozumiem i mam jeszcze większe wyrzuty sumienia ale czy następnym razem dam radę nie podnieść głosu?