Toplista

Najlepsze Blogi

poniedziałek, 26 października 2020

Szkolny basen

 Szkolny basen

Klasa córki ma zajęcia na basenie. Jadą autokarem ze szkoły, a po zajęciach się dzieci odbiera prosto z basenu. I znowu mamy problem, jak to zorganizować. Pomiar ma robiony przez pielęgniarkę w szkole przed obiadem. I to tyle. Powinno się zrobić jeszcze raz przed basenem, żeby zobaczyć czy wysiłek w wodzie jej za bardzo nie obniży poziomu cukru. Ale ona sama nie zrobi. Może i powinna ale nie, nie chce. Efekt taki, że znowu babcia idzie na basen, na szczęście ma blisko, jak ładna pogoda może nawet pójść pieszo. Pomiar, odpięcie pompy. Córka do wody, a babcia czeka albo na koniec zajęć albo na mnie. Tata odpada, bo nie wejdzie do przebieralni dziewczynek. Szczęśliwie kilka mam przychodzi, bo panienki mają długie włosy i same nie wysuszą dobrze. Uff.... w tym przypadku nie ma więc problemu, że znowu babcia czy mama. Mimo, że pompa odpięta, cukier jednak spada. Zaraz po zajęciach, jeszcze w holu musi zjeść kanapkę, czy chociaż batonika. Nie bardzo sobie wyobrażam aby takie 7 letnie dziecko zostawić samo. Może jestem nadopiekuńcza, ale sobie nie wyobrażam. A jak źle odepnie pompę? A jak źle ją schowa i coś się uszkodzi? Wiadomo, że dzieciaki rzucają torby gdziekolwiek, może wypaść, może się wenflon zabrudzić...A jak potem zaganiana nie zje i zasłabnie? Nie mogłabym spokojnie siedzieć w pracy, nie będąc pewna, że ma zapewniona opiekę. Może to jest zdejmowanie z córki odpowiedzialności, ale ona jest jeszcze taka mała. I jest szczęśliwa. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie musi myśleć o cukrzycy, a więc o swojej chorobie. Nie musi myśleć o sobie jak o chorej.

niedziela, 18 października 2020

Facebook info

 Facebook info

Od dzisiaj mam też konto na Facebook jako Aga Aga. Profil jest całkowicie poświęcony tylko cukrzycy i zawiera link do tego bloga. Zapraszam do kontaktu czy to na blogu czy na FB. Pozdrawiam wszystkich moich czytelników.

piątek, 9 października 2020

Szkolne obiadowe problemy

 Szkolne obiadowe problemy

Tak jak wcześniej  pisałam córka je obiady w szkole. Nie da się inaczej, ponieważ w jej szkole zajęcia kończą się około 16-17. Po lekcjach jeszcze jakieś kółka, albo zaliczanie klasówek, na których się nie było, albo przygotowania do różnych szkolnych wydarzeń. Tak więc siedzi w szkole od 9 po 7-8 godzin.W porze obiadowej zagląda na stołówkę babcia. Jakoś zakolegowała się z paniami ze świetlicy, więc tu nie ma problemu. Ale jest inny problem. Córka nie jest za bardzo zadowolona z obecności babci. No bo jak to, ona taka duża (7 lat :))  tu jakaś babcia. Obciach. Do tego babcia nie może znieść zachowania jej kolegów i czasami musi zwrócić im uwagę i przywołać do porządku. Kolejny obciach. Babcia też ma problem. Koledzy potrafią być w stosunku do niej niegrzeczni i pyskują. Nie bardzo wiadomo jak dalece reagować. To prywatna szkoła i dzieci są z gatunku tych, co to wszystko im wolno. Zero respektu dla nauczyciela czy osoby starszej. Nauczyciele różnie reagują, bo boją się rodziców. Nie będzie uczniów, nie będzie kasy. Jedyne wyjście, gdyby córka nauczyła się sama obliczać WW na talerzu i umiała przeliczać insulinę. Ale nie, nie chce. Słyszałam od lekarza, że młodsze dzieci potrafią a moja nie chce się uczyć. Każda podjęte przez nas próba kończy się histerią, a w najlepszym wypadku ucieczką do swojego pokoju. Chyba odpycha od siebie problem. Więc na razie nie ma wyjścia. Zostaje babcia :(.