Toplista

Najlepsze Blogi

poniedziałek, 23 grudnia 2019

Święta, Święta

Święta, Święta
Wszystkim czytelnikom mojego bloga życzę radosnych Świąt i wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku 2020. Dobrych wyników, jak najmniej problemów, siły i determinacji na każdy dzień walki z cukrzycą  i wiele optymizmu.

 

piątek, 20 grudnia 2019

Wyjazd i zapomniana insulina

Wyjazd i zapomniana insulina
Właśnie dotarliśmy w góry, ostatni pobyt z penami. Po powrocie podłączamy się do pompy. Samochód zaparkowany, bagaże wniesione i powoli się rozpakowujemy. I nagle słyszę przerażający krzyk męża. "NIE WZIĄŁEM PENÓW !!!" Cooooo??? Jak to nie wziąłeś? No zapomniałem.
Zaczyna robić się nerwowo. Co ja mówię nerwowo, jest panika. Jest wieczór, insuliny nie ma, została w domu, a do domu 400 km i  8 godzin jazdy. Mąż woła"wracam do domu". Ale jak to wracasz? 8 godzin w jedną stronę to najszybciej dopiero jutro po południu wróci, a insuliny NIE MA. Wszyscy zaczynają krzyczeć na siebie, nerwowo przeszukując kolejne bagaże w poszukiwaniu tych nieszczęsnych penów i insuliny. NIE MA. Nigdzie nie ma. Mąż się upiera, że wie, że zapomniał włożyć do plecaka podręcznego i już zbiera się do wyjścia. Ja nie mogę zebrać myśli. Nawet jak po to pojedzie to co w międzyczasie? W tym wszystkim krzątała się jeszcze babcia, która zdawałoby się nie brała udziału w rodzinnych krzykach. Za to systematycznie wyrzucała wszystko po kolei z poszczególnych walizek, toreb i torebek nie zwracając uwagi na zapewnienia mojego męża, że jest pewien, że nie wziął tych penów. I nagle babcia podchodzi do nas i co trzyma w reku? Saszetkę z penami i insuliną. Gdzie to znalazła??? Okazało się, że mąż doskonale pamiętał, że nie zapakował do plecaczka ale też zapomniał, że zapakował to zupełnie gdzie indziej. Nie tam gdzie zawsze. Tam gdzie nawet by teraz nie przypuszczał, że mogą być. Trudno sobie wyobrazić jaką ulgę wszyscy poczuliśmy, na przemian z niedowierzaniem i ogromną radością. Niebezpieczeństwo braku insuliny minęło. Czas zacząć zimowe wakacje. Ale ten dzień niech już lepiej się skończy.

niedziela, 8 grudnia 2019

Nieznane jest straszne

Nieznane jest straszne
No i nadszedł czas, że trzeba było się umówić na konkretny termin podłączenia pompy. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, że to już, że będziemy mieć pompę, ale z drugiej...trochę, co ja mówię trochę, bardzo się bałam jak to będzie, czy się nauczymy, a jak coś się zepsuje? To przecież skomplikowana elektronika. Niby obsługuję komputer i komórkę, ale szczerze mówiąc jak się coś popsuje, zablokuje to biegnę do kolegów z IT, wolę nie ruszać, żeby gorzej nie zrobić. A tu na dodatek tuż przed naszym wyjazdem na narty. No jak tu jechać z tym nowym urządzeniem? A jak coś się wydarzy i sobie sami nie poradzimy? I kto nam pomoże na wyjeździe? Takie małe urządzenie urosło w wyobraźni niemalże do wilka z wyszczerzonymi kłami. Trochę głupio mi było, bo nie dość, że dostaliśmy pompę to ja odwlekam termin odbioru,  ale poprosiłam, żeby to podłączenie zrobić jak już wrócimy. Nie wiem co sobie pomyśleli, może nawet byli wściekli, że jakaś mamuśka grymasi, ale koniec końców umówiliśmy się już w Nowym Roku, jak wrócimy do domu. Odetchnęłam. Poczułam się bezpiecznie. Czy to nie śmieszne? Z perspektywy czasu, tak to zupełnie nieracjonalne. Ale tak wtedy czułam.