Toplista

Najlepsze Blogi

niedziela, 10 kwietnia 2022

Nie taka mała zmiana

Nie taka mała zmiana

Musieliśmy zrezygnować z obiadów w szkole.  Z powodu celiakli córka nie mogła już jeść wszystkiego co dawali w szkole, a wybrać też się nie bardzo dawało. Musiałaby chyba jeść same kartofle i surówki. Jarzynka też odpadała, bo pewnie zaprawiali sosy mąką. Zupy tak samo. Nie było wyjścia jak dawać jej większe drugie śniadanie a na obiad, któraś z  babć zamiast przyjeżdżać do szkoły żeby policzyć ile insuliny podać, zabierała ją do siebie. To było dużo szybciej niż jechać do domu, bo babcie, jak już kiedyś wspominałam, mieszkały niedaleko szkoły. Tak więc córka jadła obiad u babci, a my zamiast do szkoły jechaliśmy po nią do babci. Nie powiem, zajmowało to więcej czasu, bo od babci nie dało się tak od razu wyjść, więc w sumie do domu trafialiśmy wieczorem, tym bardziej, że w szkole zajęcia kończyły się nie wcześniej jak 16:00 czy 17:00.  Od nowa musieliśmy wszyscy przyzwyczajać się do rozkładu dnia. Kto, co, jak i kiedy. Na początku łatwo nie było, córka też czasami się buntowała, bo była już zmęczona tymi ciągłymi przejazdami, dom - szkoła, szkoła - babcia, babcia - dom. I tak każdego dnia.