Toplista

Najlepsze Blogi

czwartek, 27 sierpnia 2020

Baletnica

Baletnica
W czasie rozmów z rodzicami okazało się, że moja córka jest jedyna dziewczynka nie uczęszczającą na jakiekolwiek zajęcia dodatkowe. Wszystkie jej koleżanki chodzą jak nie na tenisa, to na angielski, jak nie na angielski to na hiszpański, konie, basen, balet itd, itd. Są nawet takie co mają tych zajęć po kilka w tygodniu. Hmmm...A moja nic. Trochę głupio. Zapytałam córkę czy nie chciałaby chodzić na coś, może balet, bo akurat jej koleżanka z ławki chodzi. A w przedszkolu już były zajęcia z baletu i jej się podobały. Chciała, nawet chętnie. Zapisałyśmy się więc na balet w studio przy szkole baletowej. Dwa razy w tygodniu taniec klasyczny, musical i akrobatyka. Tak więc po szkole dwa razy w tygodniu szybki podwieczorek u babci, bo mieszka akurat po drodze (obiad jest w szkole) i jedziemy na zajęcia. Co ciekawe lekarz jak się dowiedział był bardzo zadowolony, ponieważ sport i wysiłek fizyczny jest bardzo ważny przy cukrzycy. Dostałyśmy zalecenia jak w razie czego, gdyby taniec za bardzo obniżał jej cukier, zredukować na czas zajęć bazę w pompie, uczulił nas aby zawsze na sali miała ze sobą sok, kostki glukozy, aby nie szła głodna, no i oczywiści zrobić jej koniecznie pomiar przed zajęciami. Jeździmy już drugi tydzień, córka tańczy, ja siedzę na korytarzu i czekam dwie godziny. Córka zachwycona, ma nowe koleżanki, i nie czuje się ograniczona przez cukrzycę. Koleżanki chodzą, ona też. Zresztą ja bardzo uważam aby nie zastanawiać się głośno "a czy ty możesz z cukrzycą?" Zastanawiam się sama, pytam lekarza, ale nie przy niej, a z nią tylko uzgadniam, że ma mieć kostki i zjeść jakby czuła, że spada jej cukier. Tylko tyle. Nie może czuć się gorsza od koleżanek. Na razie żadnych niespodzianek, wszystko się sprawdza. Mam więc małą tancerkę.

środa, 5 sierpnia 2020

Klasowe urodziny

Klasowe urodziny
Jak to w takiej małej klasie, a do tego szkole niepublicznej bywa rodzice postanowili się zintegrować. I zintegrować cała klasę. Pierwsza dobra okazja to urodziny. Tak więc cała klasa została zaproszona na urodziny jednego z kolegów. Zgodnie z najnowszymi trendami, nie do domu, ale do centrum rozrywkowego dla dzieciaków. Niby fajnie. Ale powstał problem z poczęstunkiem. Zupełnie nie wiem dlaczego, jak poczęstunek dla dzieci to góra słodyczy, i jeszcze jedna góra słodyczy i hektolitry słodkiej coli albo oranżady. No i tort oczywiście, im bardziej kolorowy i słodki tym lepszy. A czym moja córka ma się poczęstować na takich urodzinach? Niczym? Siedzieć i patrzeć jak koleżanki wpychają w siebie słodycze? Może oczywiście nie iść, ale chyba nie o to chodzi. To że dziecko ma cukrzycę nie znaczy, że ma być izolowane od wspólnych imprez z koleżankami i kolegami. Przynajmniej ja tak nie chcę. Postanowiłam więc porozmawiać z rodzicami organizującymi tę imprezę. Szczęśliwie na początku wszyscy wymieniliśmy się telefonami, więc mogłam zadzwonić. Niby wszyscy rozumieją, ale nie do końca. Udało mi się w końcu wytłumaczyć i przekonać, aby była też woda mineralna, owoce, chrupki kukurydziane, a nie tylko chipsy. Coś sobie wybierze, coś co znamy i nie podwyższy jej za bardzo poziomu cukru. Najgorsze to takie torty, co nie wiadomo dokładnie co jest w środku i jak to policzyć za WW. A do picia woda. Na szczęście lubi.